piątek, 14 lutego 2014

Pierwszy błysk. Tajemnice hitlerowskiej broni jądrowej - Leszek Adamczewski - recenzja z Portalu Historyczno-Wojskowego www.phw.org.pl

Osoba chcąca się zainteresować problematyką nauki w III Rzeszy niejako skazana jest na przekopywanie się przez ogromne ilości źródeł o kiepskiej lub wręcz żadnej wartości poznawczej. Na temat ukrytych w zboczach gór laboratoriów, kolejnych wariacji wokół Wunderwaffe, eksperymentów na ludziach, tajnych zakładów produkcyjnych i rewolucyjnych wynalazków wyprzedzających swoje czasu o całe dziesięciolecia napisano mnóstwo. Nazistowskie Niemcy były silne swym przemysłem znajdującym oparcie nie tylko w rządowych funduszach i wykorzystaniu przymusowej siły roboczej, ale także w niezwykłych sukcesach niemieckiej nauki. Temat to pasjonujący i wciągający, przez kolejne powojenne lata obrosły ogromną wręcz ilością mitów. Trudno jednak zaprzeczyć, że z innowacyjnych osiągnięć niemieckich konstruktorów i badaczy jeszcze wiele lat po wojnie korzystali zarówno Amerykanie jak i Sowieci. Nie dziwią zatem spekulacje dotyczące niemieckiego programu jądrowego. Od pewnego momentu naukowcy III Rzeszy prowadzili bowiem intensywne badania mające na celu skonstruowanie niszczącej broni, której działanie opierać się miało na energii wyzwolonej z rozszczepionego atomu – broni, która wygrać miała wojnę… i wygrała, tyle, że dla Amerykanów. Rodzących się pytań jest niezwykle wiele. Przynajmniej na część z nich postarał się odpowiedzieć Leszek Adamczewski w swojej książce zatytułowanej Pierwszy błysk. Tajemnice hitlerowskiej broni jądrowej.

Muszę przyznać, że podchodziłem do tej pozycji z pewnym dystansem, obawiając się iż może okazać się zbiorem mniej lub bardziej wydumanych rewelacji, nie do końca biorąc pod uwagę potwierdzone fakty. Na szczęście Adamczewskiemu daleko do popularnych łowców historycznych sensacji i podstawą jego publikacji są solidnie udokumentowane fakty. Informacje na temat głównych postaci i ośrodków, w których prowadzone były niemieckie badania jądrowe stanowią pierwszą część książki. Pochodzący ze Szczecina autor przedstawia problemy z jakimi spotykały się główne zespoły prowadzące prace badawcze: od trudności w dostępie do aparatury badawczej i materiałów rozszczepialnych, przez osobiste relacje, po negatywne nastawienie Hitlera do fizyki, jako „żydowskiej nauki”. Jednocześnie Adamczewski zdaje się dość wyraźnie sugerować, iż w ostatnim etapie wojny Niemcy byli bardzo blisko posiadania broni jądrowej, a przynajmniej, iż przeprowadzone zostały próby z wykorzystaniem słabych ładunków tego typu.

Druga i trzecia część Pierwszego błysku mają charakter znacznie bardziej deliberatywny. Autor Podziemnego skarbca Rzeszy stara się zwrócić uwagę na co ważniejsze i co ciekawsze spekulacje na temat niemieckich badań atomowych i w sposób możliwie rzetelny je zweryfikować. Na szczęście daleko mu w tej materii do „łowców tajemnic” pokroju Igora Witkowskiego i innych. Adamczewski idzie raczej w drugą stronę – stara się poddawać w wątpliwość i weryfikować niesprawdzone lub trudne do udowodnienia tezy. Tego typu formuła, w której to czytelnik musi ocenić na ile „da wiarę” przeróżnym spekulacjom, sprawdza się w moim mniemaniu całkiem nieźle. Z jednej strony daje bowiem wrażenie prowadzenia wywodu opartego na popartych rozmaitymi źródłami informacjach, z drugiej zaś zostawia furtkę dla pomysłów bardziej pobudzających wyobraźnię.

Trudno ocenić na ile książka Adamczewskiego jest kompletnym i kompetentnym podsumowaniem niemieckich badań nad bronią atomową. Na pewno jest dobrze napisana i wciągająca. Przyjmując formułę popularną ma na celu, na równi z omówieniem tematyki, zainteresować czytelnika i podsycić jego ciekawość. A to udaje się bardzo dobrze, szczególnie, że autor chętnie sięga też po wątki związane z terenami współcześnie polskimi. I choć historyczni puryści mogliby poddawać w wątpliwość zasadność włączania do tekstu wątków słynnej „Muchołapki” czy kompleksu „Riese”, wydaje się mieć to sens przede wszystkim demitologizujący wspomniane obiekty. Być może formuła, którą przyjął Adamczewski czyni jego książkę czymś na wzór literackiego pariasa sytuującego się gdzieś między „poważną” literaturą faktu, a spekulacjami „łowców tajemnic”, jednak wydaje się, że gdyby którykolwiek z tych wątków pominąć Pierwszy błysk by na tym stracił. Stąd też należy go ocenić jak najbardziej pozytywnie.


Ocena w skali PHW:
  • Temat i treść : 7/10
  • Język, styl, kompozycja tekstu : 7/10
  • Forma wydawnicza : 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...