poniedziałek, 1 września 2014

Vader. Wojna totalna - Jarek Szubrycht - recenzja z Szortalu

Historia zespołu Vader jest wyjątkowa, co do tego nie można mieć żadnych wątpliwości. Z szarego, smutnego  Olsztyna schyłkowego PRLu zespół dowodzony przez Piotra Wiwczarka wybił się na sceny całego świata. Grając koncerty i sprzedając płyty na całym świecie jest prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalnym w skali globalnej polskim wykonawcą muzyki popularnej (no bo w gruncie rzeczy metal to muzyka popularna). Ten sukces miał jednak swą cenę, obok momentów chwały były też, jak to w życiu, momenty załamania, trudności, nawet śmierć. I choć może się wydawać, że to w pewnym sensie typowe, że każdy sukces, każda muzyczna opowieść godna znalezienia się na kartach książki muszą być do siebie podobne, to jednak na tę książkę czekałem bardzo.
Mniejsza o to, że czekanie to było niezmiernie długie (pierwsze zapowiedzi biografii Vader wiązały się, jeśli mnie pamięć nie myli, z obchodami 25-lecia grupy w 2008 r.), chodzi raczej o to, że jest to zespół wyjątkowy. W obiektywnym sensie dlatego, że byli pierwszym bandem z Polski, który nie tylko przebił Żelazną Kurtynę, ale przede wszystkim w latach formowania się sceny ekstremalnej miał realny udział w wielkim metalowym ruchu, który ukształtował oblicze sceny na lata. W wymiarze „piśmienniczym” jest to więc polski suplement do tak ważnych pozycji jak Wybierając śmierć Mudriana czy I Ekerotha (kto nie zna tych dwóch książek, niech koniecznie nadrobi zaległości!). Ale jest coś jeszcze, coś osobistego. Choć mogę powiedzieć, że szeroko pojętego metalu słucham niemal od małego – od kiedy w wieku mniej więcej 10-11 lat dostałem od wujka kasetę z If You Want Blood… You’ve Got It AC/DC, a potem przegrywałem z jego płyt albumy Iron Maiden, Turbo czy Black Sabbath – to jednak gdy ta muzyka zainteresowała mnie „na poważnie” ekipa z Olsztyna stanowiła absolutny wzór, ideał brutalnego grania, a  świeżo wydane Black to the Blind do tej pory uważam za jedną najważniejszych płyt w swojej muzycznej edukacji. Wtedy, w 1998 r., istniały dla mnie przede wszystkim Vader i Sepultura. I choć potem nie zawsze podobały mi się propozycje Petera i spółki, to jednak za każdym razem, kiedy zespół wypuszczał nową płytę, jasne było, że kaseta lub kompakt zakręcą się w moim odtwarzaczu. Dlatego też lektura Wojny totalnej była dla mnie czymś więcej niż tylko zapoznaniem się z kolejną pozycją, którą trzeba zrecenzować – raczej osobistą, trochę sentymentalną podróżą w takt podwójnej stopy i siekących bezlitośnie gitar.

Co ważne, książka ta ma osobisty charakter także dla jej autora. Jarek Szubrycht oprócz bycia znakomitym dziennikarzem (znanym choćby z Przekroju, Thrash’em All czy portalu Interia.pl), jest także (a może przede wszystkim) muzykiem kultowego w pewnych kręgach zespołu Lux Occulta. To człowiek z tego samego środowiska co bohaterowie omawianej biografii, wychowany „na Vaderze”, a jednak niejednokrotnie dzielący z komando Petera scenę, flaszkę i trudy trasy koncertowej. Już sam ten fakt nadaje Wojnie totalnej charakteru, wyraźnie osobistego sznytu w pewnym sensie zbliżając ton książki do tekstów znanych z metalowych zinów. Szubrycht jest zaangażowany, zarówno na poziomie autora, jak i uczestnika (przynajmniej momentami) zdarzeń. Widać też, że był na opowieść o Vaderze bardzo konkretny pomysł (trudno powiedzieć: Autora, Petera czy może wieloletniego managera zespołu - Mariusza Kmiołka? Pewnie wszystkich trzech po trochu) – pokazać historię zespołu na tle kształtującej się polskiej sceny metalowej. To zadanie bez wątpienia się udało: o początkach Vader czyta się z wypiekami na twarzy. W jakimś sensie jest to także portret przedstawicieli pokolenia które wkraczało w nową rzeczywistość ustrojową z nadziejami, osób które skonfrontowane z Wielkim Światem mimo wiatru w oczy wróciły z tarczą. No dobrze, ale przecież wywodzący się z Olsztyna zespół sieje po scenach zniszczenie już od lat 30! Widać jednak w tekście Szubrychta rozsądne proporcje: początki, podbój Świata, rozwój, a potem lata żmudnych koncertów przeplatanych płytami i zmianami w składzie. Potraktowanie poszczególnych albumów czy tras z równą atencją byłoby chyba nienajlepszym pomysłem. Frontman Lux Occulty odpowiednich momentach „kompresuje” więc narrację skupiając się raczej na tym co działo się wewnątrz i wokół zespołu, przede wszystkim na zmianach personalnych. I trzeba przyznać, że wykonał tu sporo niezłej roboty docierając do wielu byłych członków zespołu i oddając im głos. Nie mogłem się jednak oprzeć wrażeniu, że mimo przytaczanych w książce wypowiedzi niekoniecznie pochlebnych w odniesieniu do zespołu, ostatnie słowo zawsze zostało pozostawione Kmiołkowi lub Peterowi. A ten ostatni o byłych członkach Vader i okolicznościach ich odejścia zwykle nie ma zbyt pochlebnej opinii i specjalnie się z tym nie kryje. To zresztą znamienne, że już od pewnego momentu zupełnie oczywiste staje się, że desygnat nazwy Vader jest jasny: Piotr Wiwczarek, Mariusz Kmiołek i muzycy im towarzyszący. Biografia deathmetalowej maszyny z Olsztyna jest więc w równym stopniu biografią jej lidera. Szubrycht pozwala poznać go całkiem nieźle, pisząc o jego dzieciństwie, czy pasjach. Przytoczony wywiad z Infernal Death Zine dotyczący militarnego hobby Petera stanowi jeden z ciekawszych elementów książki. Zresztą, takich „smaczków” jest więcej, np.  w postaci wywiadu z fińską współtwórczynią pierwszego teledysku grupy – Dark Age, listu napisanego do Petera przez pierwszego lidera Vader – Zbyszka Wróblewskiego czy też pamiętnika z trasy po Rosji pisanego przez członków zespołu.

Wojna totalna to opowieść o ogromnej determinacji i poświęceniu, o sukcesie i cenie, jaką za niego trzeba zapłacić. W tym sensie to książka bardzo prawdziwa, pełna momentów, w których niejednemu zbierze się na wspomnienia. Porusza fragment o problemach narkotykowych Docenta, bawi relacja Szubrychta z trasy koncertowej, intrygują wspomnienia podziemnych, nieco partyzanckich początków. I choć można by narzekać, że czasem jest to opowieść nieco zbyt „po linii zespołu”, że chciałoby się więcej zdjęć, reprodukcji starych flyerów czy koncertowych plakatów, że pewne tematy (jak np. kontrowersyjna zmiana logo) są zupełnie przemilczane, że niektórym płytom poświecono mniej miejsca niż innym, to jednak przyjemność, jaka płynie z lektury, jest niezaprzeczalna. Mimo dość przewidywalnego schematu (w końcu ile jest miejsca na oryginalność w formule muzycznej biografii) historia Vader wciąga i budzi emocje: podziw, zazdrość, czasem smutek, a przede wszystkim ogromny szacunek. Znakomita lektura, po prostu.

5/6

PS. Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego. Recenzja pierwotnie oblikowana na portalu Szortal.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...