wtorek, 24 marca 2015

Saga, Tom 1 – Brian K. Vaughan, Fiona Staples - komiksowa recenzja z Szortalu


Banałem jest stwierdzenie, że pewne motywy są na tyle uniwersalne, że bez względu na konwencję dzieła stanowić mogą kanwę znakomitej opowieści. Weźmy na przykład miłość miedzy przedstawicielami dwóch zwaśnionych stronnictw: od Romea i Julii po West Side Story bez względu na formę przekazu, scenografię i czas powstania, historia tego typu potrafi przyciągnąć uwagę odbiorców. Może zatem komiks? Jasne. A może w inspirowanej nieco Gwiezdnymi Wojnami i Flashem Gordonem konwencji space opery przemieszanej z fantasy? Pewnie, czemu nie. A gdyby zakochana para miała dziecko, które musi zostać ukryte przed próbującymi je złapać przedstawicielami obu stron kosmicznego konfliktu? Oczywiście! Powyższa charakterystyka z grubsza opisuje Sagę – jedną z najgoręcej przyjętych serii komiksowych ostatnich lat.


Brian K. Vaughan – autor m.in.  – autor m.in. Y: Ostatni z mężczyzn, czy też Lwów z Bagdadu wpadł na pomysł świata Sagi jeszcze w dzieciństwie, jednak dopiero doświadczenia małżeństwa i rodzicielstwa zainspirowały go do stworzenia zasadniczych zrębów tej wyjątkowej historii. Początkiem opowieści są zatem narodziny Hazel – córki skrzydlatej Alany i rogatego Marko, którzy zmuszeni są uciekać przed okropieństwami wojny i przedstawicielami własnych ras. Oboje mają bowiem status dezerterów, renegatów, a przez  swój międzyrasowy związek ściągają na siebie gniew współplemieńców. Ta banalna na pozór historia o miłości, poświęceniu i pokonywaniu przeciwności losu, jest w dużym stopniu napędzana fenomenalnie nakreślonym napięciem między parą głównych bohaterów – różnica charakterów, postaw, tradycji podkreślona za pomocą błyskotliwych, ciętych dialogów tworzy efektowną oprawę dla banalnej na pozór miłości.

Perypetie Alany i Marko umiejscowione zostały w niesamowicie barwnym świecie. Wspomniałem wcześniej klasyczne filmowe space opery z lat 80. – czuć tu przepych charakterystyczny dla tej konwencji: bogactwo barw, motywów i pomysłów nieco doprawione elementami stylistyki fantasy. Vaughan puścił wodze wyobraźni tworząc dzieło, które intryguje także od strony koncepcyjnej. Drzewa-rakiety, rozpoznający kłamstwa kot, humanoidalne hybrydy, duchy, technologia, magia, a do tego mnóstwo przemocy i erotyki – wszystko to powoduje, że Saga wciąga od samego początku, zachwycając i zaskakując czytelnika niemal na każdej stronie.

Niezwykle istotną rolę w budowaniu klimatu tej opowieści odgrywa jej strona wizualna. Fiona Staples – rysowniczka do niedawna będąca jeszcze na artystycznym dorobku, za pomocą kilku bardzo prostych zabiegów stworzyła wyrazistą, zapadającą w pamięć oprawę graficzną. Dość prosta kreska, jaskrawe kolory i specyficzne rozmycie tła osiągnięte poprzez stosowanie konturu tylko i wyłącznie na pierwszym planie powodują, iż Saga jest dziełem tyleż efektownym, co charakterystycznym. Wrażenie to potęgują świetne przemyślane, zapadające w pamięć kadry i plansze nadające całości sporej dynamiki. Obraz jest tu zresztą niezwykle istotny dla narracji – często wręcz dużo ważniejszy niż słowo – stanowi bowiem bramę do świata pełnego wizualnych cudów. Nacisk na stronę graficzną, plansze z co najwyżej kilkoma kadrami lub też często wykorzystywane duże jedno- lub dwustronicowe ilustracje powodują zresztą, że dzieło Vaughana i Staples pochłania się błyskawicznie… Po zakończeniu lektury trudno się jednak oprzeć chęci, by choćby przekartkować album jeszcze kilkakrotnie.

Saga jest komiksem opartym na wyrazistym kontraście: prosta w swojej istocie opowieść podana została w bogatej i efektownej oprawie. W tym kontekście absolutnie nie dziwi ilość nagród, jakimi została obsypana – w latach 2013 i 2014 zdobyła miedzy innymi sześć (!) Nagród Eisnera (w tym dwukrotnie dla najlepszej kontynuowanej serii, raz dla nowej serii, dwukrotnie dla Briana K.Vaughana jako najlepszego scenarzysty i raz dla Fiony Staples jako najlepszej artystki), sześć Nagród Harveya czy też Nagrodę Hugo dla najlepszej historii graficznej. Lektura utwierdza jednak w przekonaniu, iż jest to aplauz ze wszech miar zasłużony. Mamy bowiem do czynienia ze swoistą kwintesencją „komiksowości”: prostą, choć emocjonującą historią, z dynamicznie poprowadzoną fabułą i zapadającymi w pamięć bohaterami, znakomite dowcipne dialogi, efektowną oprawę graficzną, a przede wszystkim szaloną mieszankę konwencji i nawiązań. Lektura Sagi - choć przecież pełnej przepychu - wywołuje jednak niedosyt: tego świata nie chce się po prostu opuszczać. W moim mniemaniu trudno o lepszą rekomendację.

5,5/6

PS. Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego

1 komentarz:

  1. Witam. Zainteresowała mnie Pana aktywność literacka. Proszę o kontakt na adres reklamad(at)wp.pl
    Naturalnie '(at)' proszę zastąpić '@'. Przepraszam za tę ekwilibrystkę, ale to zawsze jakieś zabezpieczenie przed spamerami.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...