wtorek, 17 marca 2015

Sicco (opowieść o świętokradztwie i szaleństwie) - Wojciech Szyda - recenzja z portalu Fantasta.pl

Kiedy przyjrzeć się ogólnemu obrazowi obszarów tematycznych, poruszanych w rodzimej fantastyce, zauważyć można, że dość marginalnie traktowana jest kwestia religii. To pewien paradoks, biorąc pod uwagę relatywnie wysoki poziom religijności Polaków. Owszem, powszechnie wykorzystywana jest religijna (głównie chrześcijańska) symbolika – ot, choćby w twórczości Jacka Piekary, czy też Mai Lidii Kossakowskiej – jednak tekstów, czerpiących z religii coś więcej niż tylko dekoracje, nie ma na dobrą sprawę zbyt wielu. Jest co nieco u Jacka Dukaja, Mirosława Jabłońskiego, Witolda Jabłońskiego czy Rafała Dębskiego… i w zasadzie to tyle. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się twórczość Wojciecha Szydy. Poznański autor uczynił cechą charakterystyczną swego pisarstwa silne zakorzenienie w chrześcijańskiej tradycji, moralności i symbolice. Po całkiem niezłej Fausterii, skupionej wokół osoby i dziedzictwa św. Faustyny Kowalskiej, w swojej drugiej powieści, opublikowanej przez Narodowe Centrum Kultury, Szyda sięga do postaci św. Wojciecha.

Sicco – bo taki tytuł nosi czternasta pozycja wydana w serii Zwrotnice Czasu – w swoich założeniach bazuje na kilku kluczowych elementach. Pierwszym z nich jest przypomnienie historii św. Wojciecha, a także pokazanie wydarzeń związanych z niewyjaśnioną do dziś kradzieżą jego relikwii w latach 20 XX wieku. Kolejnym ważnym konceptem, na którym poznański pisarz oparł swe najnowsze dzieło, jest próba powiązania wspomnianych wcześniej wydarzeń ze współczesnym kontekstem, splecenie ich w fabule, osadzonej na początku XXI w. To jednak nie wszystko. Szyda stara się stworzyć paralelę między postacią Adalberta a szekspirowskim Hamletem, rozważając ich swoiste oderwanie od otaczającego świata, zanurzenie w świecie idei (i ideałów), w opozycji do brutalności i przyziemności realiów, w jakich przyszło im żyć. Wspólnota tragicznego losu skonfrontowana jest jednak ze wspólnotą powstającej w jego konsekwencji legendy – w przypadku Hamleta literackiej, w przypadku Wojciecha męczeńskiej. Z tym wątkiem bezpośrednio wiąże się zresztą kolejny – dialektyczne zestawienie ze sobą dwóch średniowiecznych patronów Polski i utrwalonej już w kulturze opozycji między nimi (i ich kultami).

Fabularnie Sicco jest tekstem dość prostym – przedstawia bowiem młodego człowieka, ukrywającego się pod pseudonimem Sicco (takie imię nosił pruski zabójca św. Wojciecha), który ze znanych tylko sobie powodów decyduje się żyć w jakimś zacisznym miejscu. I niczym w Lśnieniu Stephena Kinga przyjmuje posadę stróża w zamkniętym na zimę pensjonacie. Tyle tylko, że stanowiący jedno z głównych miejsc akcji pensjonat Nadia znajduje się w malej miejscowości nad jeziorem Drużno – w miejscu, gdzie przeszło tysiąc lat wcześniej życie stracił św. Wojciech. Tak duże nagromadzenie motywów i kontekstów powoduje, że Sicco okazuje się powieścią formalnie bardzo bogatą. Momentami może nawet aż nazbyt. To jednak nie złożona, wielowątkowa i wielogłosowa narracja powoduje lekkie zakłopotanie u czytelnika, a raczej zupełnie nielicująca z nią dosłowność warstwy filozoficznej. Niestety Szyda działa w pewnym momencie niczym twórca scenariusza hollywoodzkiej produkcji klasy B i w dość bezpośredni sposób wykłada odbiorcy „co autor miał na myśli”. Szkoda, bo skutecznie odziera to niezły skądinąd tekst z wyrafinowania.

W ogólnym rozrachunku można jednak uznać Sicco za powieść udaną. Bazując na ciekawym, inspirującym pomyśle, Szyda stworzył tekst złożony, nawiązujący nieco do stylu Parnickiego czy Twardocha. Zabiera czytelnika w podróż przez wieki i zachęca do rozważań nad uniwersalnością i powtarzalnością pewnych wzorców. Stawia także pytania o dziedzictwo świętych patronów Polski. Wszystko to nabiera jeszcze kolorytu dzięki dobremu, klimatycznemu językowi. Jest tu nieco miejsca na oniryzm, całkiem sporo historiozofii, kryminalne tajemnice, urozmaicenie formalne, a nawet wątek romansowo-erotyczny (po prawdzie doklejony cokolwiek na siłę, ale jednak). W tym kontekście można przymknąć oko na wymienione wcześniej niedostatki. Otrzymujemy bowiem powieść interesującą, stanowiącą wartościowe uzupełnienie wydawanej przez Narodowe Centrum Kultury serii historii alternatywnych (choć Sicco nie eksploatuje tej konwencji nadmiernie). Pozostaje tylko żałować, że poznański autor nie podszedł do tekstu z większym umiarem. Choć z drugiej strony, może to znak czasu, że nawet w ambitnej artystycznie i koncepcyjnie powieści musi być „dosłownie i na bogato”?

4/6

2 komentarze:

  1. O! Brzmi interesująco. Kto wie, kto wie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szyda ma niezłe pomysły i dobre pióro. problem z nim polega głównie na tym, że czasem chce wrzucić do tekstu za dużo, a potem boi się, że czytelnik tego nie wyłapie i wykłada kawę na ławę. Ale ogólnie lubię jego pisanie.

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...