piątek, 15 kwietnia 2016

All-New X-Men: Zagubieni - Brian Michael Bendis, Stuart Immonen, David Lafuente - komiksowa recenzja z Szortalu

X-rozterki

Pisząc o poprzednich odsłonach serii All-New X-Men wspominałem, że choć opiera się ona na doskonałym pomyśle wyjściowym - przeniesienia w czasie młodych X-Men z lat 60. w celu skonfrontowania starszej, butnej wersji Cyclopsa ze swym młodym, idealistycznym alter ego – to jednocześnie rodzi obawy, czy poza tym jednym elementem ma czytelnikom do zaoferowania coś więcej, niż jedynie opracowywanie tego wątku na wszystkie możliwie sposoby. Brian Michael Bendis przyzwyczaił czytelników Marvela do złożonych, pomysłowych, a przede wszystkim odważnych fabuł. Powstaje zatem pytanie, czy po pierwszych dziesięciu zeszytach regularnej serii udało mu się wprowadzić do mutanckiej serii jakieś nowe wątki.

Zagubieni, czyli trzeci tom zbiorczy serii All-New X-Men, rozpoczynają się w momencie, gdy jeden z członków przeniesionych z przeszłości młodych X-Men – Angel – postanawia odłączyć się od swych towarzyszy i przystać do grupy prowadzonej przez uznawanego za terrorystę Scotta Summersa. Wywołuje to frustrację w młodej Jean Grey, która daje wszystkim wokół odczuć, jak potężną mocą dysponuje. To właśnie rozterki sfrustrowanej, nieco przytłoczonej swą potęgą Marvel Girl, a także podejmowane przez kadrę szkoły próby jej opanowania stanowią centralny wątek tego albumu. Bardzo istotna w tym kontekście staje się scena konfrontacji X-Men (zarówno młodych, jak i tych nieco starszych) z prowadzoną przez Alexa Summersa drużyną Uncanny Avengers. Bendis wpakował tu sporo emocji z jednej strony pokazując spotkanie braci Summers, z drugiej zaś młodą Jean zszokowaną widokiem Scarlet Witch w szeregach Avengers. Na szczęście, można w tym albumie znaleźć nieco więcej niż jedną udaną scenę – choćby dzięki wątkowi, który do niej doprowadził. Bendis coraz więcej miejsca daje Mystique i Sabretoothowi, którzy próbują zdyskredytować młodych mutantów w oczach świata. To, a także czający się gdzieś za rogiem wątek z Hellfire Club (pojawiający się przecież w serii Wolverine & X-Men), plus młoda Jean Grey z trudem dająca sobie radę z brzemieniem własnych zdolności i dziedzictwem swojej starszej wersji – wszystko to prezentuje się nieźle i sporo obiecuje. 


Bendis po raz kolejny zostawił sporo miejsca na eksplorowanie tematu tego, jak młodzi, wyrwani ze swego dotychczasowego życia X-Men, mierzą się z nową rzeczywistością wokół nich. Można by się spodziewać częstszej gry tematem szoku kulturowego czy technologicznego, ale tematy te są w Zagubionych ledwie muśnięte. Widać za to, jak ogromnie ważną postacią jest dla całej mutanckiej społeczności Jean Grey. Scenarzysta zdaje się eksploatować ten fakt na wszelkie możliwe sposoby, lecz paradoksalnie efekt jest całkiem niezły. Bendis ma dzięki temu sporo możliwości do pokazania głębi tej postaci i ukazania jej w rozmaitych kontekstach – także takich, z których Jean nie zawsze zdaje sobie sprawę. Chyba żaden inny bohater nie dostaje od scenarzysty tyle miejsca, choć swoje pięć minut mają tu praktycznie wszyscy członkowie oryginalnego składu. 

Jak zawsze dobry, równy poziom trzyma strona graficzna przygotowana przez Stuarta Immonena. W tym przypadku lekkie urozmaicenie wprowadza jeden zeszyt narysowany przez Davida Lafuente. Raz, że stanowi on lekkie fabularne odprężenie po obfitujących w akcję pierwszych czterech z pięciu zebranych w tym tomie epizodów; dwa, że zdecydowanie bardziej kreskówkowe prace Hiszpana stanowią całkiem przyjemną odmianę względem utrzymanej w klimacie amerykańskiego mainstreamu kreski Immonena

Zagubieni to przyzwoita kontynuacja serii All-New X-Men. Bendis wyciska z pomysłu stanowiącego jej motyw przewodni wszystko, co tylko się da. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że choć obudowywanie pnia tej opowieści wątkami pobocznymi idzie mu sprawnie, to wyraźnie męczy się z dodaniem to tej historii czegoś nowego, co nie byłoby efektem przeniesienia w czasie młodych mutantów, lub nie stanowiło gry z dziedzictwem X-Men jako takich. Fakt, że komiks wygląda naprawdę nieźle, jest w nim co nieco humoru, a młodzi bohaterowie są całkiem sympatyczni, to po prostu na dłuższą metę za mało. Bendisowi po raz kolejny udało się uniknąć przeciągnięcia struny i zanudzenia czytelnika – Zagubieni to pozycja lekka i całkiem przyjemna – jednak sam fakt, że nieustannie wraca pytanie o to, jak długo da się ciągnąć serię za pomocą jednego wątku, nieco psuje odbiór. Póki co, wciąż jest nieźle. 

4/6

PS. Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przesłanie egzemplarza recenzenckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...